Ostatnie intensywne dni dawały się we znaki podczas porannych modlitw. Mszy Świętej przewodniczył dzisiaj o. Paweł, z którym rozpoczęliśmy i zakończyliśmy szósty dzień naszego doświadczenia. Ale od początku… Patron dnia, św. Pius X, zatwierdził zgromadzenie Ojców Białych. Ewangelia przytacza najważniejsze przykazanie, czyli: miłowanie Pana Boga na całość, a bliźniego tak jak siebie. Mając te słowa zawsze w sercu bycie misjonarzem nie jest problemem. Na ofiarowanie zaśpiewaliśmy Nzabe eee, które chodzi nam po głowach kolejnu dzień, a nawet i pod prysznicem. Szczery uśmiech o. Pawła po usłyszeniu pieśni w afrykańskim języku lingala udzielił się wszystkim. Owa pieśn ma następujące tłumaczenie: Boże, przyjmij nasze dary, Boże. Ofiarujemy Ci nasze serca, przyjmij je, Boże. Ofiarujemy Ci naszą pracę, przyjmij ją, Boże. Ofiarujemy Ci naszych rodziców, przyjmij ich Boże. Skoro chcemy dać nasze różne dary, to muszą być one na 100 procent i jak najlepsze. Więc trzeba wziąć się do roboty by być FEST, TEJ.
Na zakończenie Eucharystii o. Paweł poświęcił krzyżyk z posłania dla Luizy, a nasza prezes Anna-Maria uroczyście nałożyła ojcu Mariuszowi krzyżyk (umknęło nam to przez intensywność dni) i przekazała różową szatę Luizie. Od tego momentu wszyscy w pełnym umundurowaniu – krzyż z Libanu i różowa koszulka (na metce kolor nazywa się sangria) możemy misyjnie rozpalać Boży ogień miłości. Różowa szesnastka rusza w świat.
By rozpalać Boży ogień misyjnej miłości, trzeba coś zjeść. Pyszna jajecznica, i nie tylko, dały nam siłę by uporządkować naszą działkę. Hakaliśmy haczkami kieretyny (czyli z poznańskiego: usuwaliśmy chwasty przy pomocy motyki). Kolejne metalowe elementy i chwasty znikały przy najróżniejszych hitach z boomboxa Anety. Tradycją jest, że raz dziennie musi polecieć „W kinie w Lublinie” oraz „Ścierniśko” Niespodziewanie o. Mariusz mówi, że odwiedzi nas bardzo ważna delegacja – po Ojcach Białych można się spodziewać wszystkiego. Albo wojewoda albo biskup albo mieszkańcy Tunezji. Odwiedziła nas grupa dzieci z rodzinnego domu dziecka sióstr Dominikanek, pokazaliśmy im naszą działkę, zaśpiewaliśmy nasze ukochane Nzambe ee i zaproponowaliśmy coś do picia, ponieważ w gorący dzień trzeba się nawadniać. (Czy ty sie nie musisz teraz nawodnić? Dbaj o zdrowie.) O 12.00 zakończyliśmy pracę wspólną modlitwą
Anioł Pański przy naszym krzyżu. Szybki prysznic, obiad i chwila odpoczynku. Warto wspomnieć, że posiłki trwają dłużej niż zazwyczaj w domu, gdyż liczne rozmowy i radość są ważnymi czynnikami wspólnototwórczymi. Nasza wspólnota dba o to i się nie spieszymy przy stole.
Na każdym doświadczeniu misyjnym, będąc w jakimś miejscu, ważne jest poznanie historii miejsca, dlatego zwiedziliśmy niemiecki obóz koncentracyjny na Majdanku. Było to dla nas mocne doświadczenie, co człowiek potrafi wyrządzić drugiemu człowiekowi tylko dlatego, że jest inny. W jednym z baraków były kosze z butami, które zostały po więźniach („Akcji Reinhardt”). Pani Karolina – nasza przewodniczka – zaproponowała, byśmy wybrali jedną parę butów i pomyśleli o osobie, która je mogła mieć, o historii życia tej osoby, co lubiła, jaka była itd. Drugim mocnym doświadczeniem dla mnie był gryps ks. Emiliana Kowcza, osadzonego na Majdanku za pomoc Żydom w Przemyślanach. W grypsie ks. Emilian Pisze: Wszyscy tutaj jesteśmy równi – Polacy, Żydzi, Ukraińcy, Rosjanie, Łotysze i Estończycy. Teraz jestem tutaj jedynym kapłanem. Nie wyobrażam sobie, co oni by zrobili beze mnie. Tu widzę Boga – Boga jedynego dla nas wszystkich, niezależnie od różnic religijnych, które są między nami. Tak wielka wiara ks. Emiliana i miłość do bliźniego w takich okolicznościach świadczą, że z Panem Bogiem jesteśmy w stanie przetrwać największe przeciwności, które – patrząc po ludzku – są największym złem, jakiego można doświadczyć.
Wracając do domu o. Mariusz kupił 5 pudełek lodów. Zapominając, że zamrażalnik jest malutki. Trzeba było je zjeść. Po nieszporach i kolacji mieliśmy spotkanie z o. Pawłem, który opowiedział o swoim doświadczeniu w Zambii. Od odległośći pomiędzy placówkami i brak mostów, po lwy, miedź i ulubione trunki procentowe Zambijczyków. W przeciwnieńśtwie do poznanego wczoraj Burkina Faso Zambia jest pokojwym krajem z ponad stuletnią obecnością Ojców Białych. Filmiki z nabożeństw i modlitw w prostych kaplicach urzekają radością tych ludzi.
Miłowanie bliźniego powinno być zawsze w naszym sercu. Na fundamencie Pana Boga będziemy w stanie zawsze dostrzec coś wspólnego z bliźnim niezależnie od koloru skóry czy wyznania.
Po spotkaniu ustaliliśmy szczegóły dotyczące niedzieli – rozpiska na tablicy przypominała ustalanie taktyki meczowej. Dzień zakończyliśmy wspólnym dzieleniem się „perełkami dnia”. Myślę, że warto byśmy codziennie wieczorem przypomnieli sobie coś szczególnego, co przeżyliśmy danego dnia i może podzielili się z kimś bliskim.
Ojciec zapowiedział, że jutro nas ktoś odwiedzi na działce. Ciekawe, co wymyślił? Po Ojcach Białych, jak wspomniałem, można się wszystkiego spodziewać. Oj, jutro trzeba będzie rano mocną kawę wypić. Zmęczenie spowodowane Bożymi sprawami daje dużo satysfakcji.
Filip
Wow, incredible blog layout! How lengthy have you been blogging for?
you made running a blog glance easy. The overall look
of your web site is magnificent, as neatly as the content! You can see similar here najlepszy sklep
I don’t think the title of your article matches the content lol. Just kidding, mainly because I had some doubts after reading the article.
Can you be more specific about the content of your article? After reading it, I still have some doubts. Hope you can help me.